Czas na gadanie - Zagrywka, atak, blok - tworzymy historię!

Ostatni  tydzień składa się z meczy, którym daliśmy nazwę „mecz o wszystko”.  Co jeden to  trudniejszy, bardziej stresujący i każdy kolejny o większą stawkę niż dotychczas.  Zaczęliśmy na Stadionie Narodowym w Warszawie w meczu przeciwko  Serbii.  Wtedy jeszcze nie  wiedzieliśmy i częściowo nie wierzyliśmy, że możemy rozegrać cały komplet meczy. Brak Kurka, nowy trener, który dotychczas nie miał pod sobą żadnej drużyny, a ostatni sezon grał ze swoimi przyszłymi kadrowiczami w PGE Skrze Bełchatów. Jednak po stu jeden rozegranych meczach turnieju już wiemy, że mamy wyjątkową drużynę, która ma niezwykłe umiejętności wprawiania w swoich kibiców w zdumienie i niemal doprowadzania do  zawału serca.



Po miesiącu ciężkiej pracy osiągnęliśmy to, na co cała Polska czeka najbardziej – mecz finałowy w katowickim Spodku. Ten obiekt to Mekka polskiej siatkówki, obowiązkowy punkt na mapie każdego kibica. Najważniejsze trofeum jest już w naszym zasięgu, wręcz o krok, wystarczy sięgnąć, ale by je zdobyć… ale nie jest to takie proste.  Czy je dostaniemy, przekonamy się już w najbliższych godzinach.

Po czterech meczach Polaków, na których byłam w ostatnim czasie, przekonałam się jak wielką trzeba mieć siłę psychiczną, by walczyć o najwyższe cele, jak nie ulegać presji  i po prostu robić to, co umie się najlepiej, nie zrażać porażkami – Go Hard Or Go Home.  Polacy na tych Mistrzostwach dotychczas przegrali tylko jeden mecz ze Stanami Zjednoczonymi. Była to jednak chwilowa słabość. Pobiliśmy także rekord ilości wygranych tie-break’ów  pod rząd – okrzyknięto nas mistrzami piątego seta.  Coś w naszej drużynie jest wyjątkowego, tylko co? Ci ludzie są wspaniali, normalni, całkiem zwykli, jak każdy z nas, nie uważają się za gwiazdy, chętnie z Wami porozmawiają (oczywiście jeśli odpowiednio do tego tematu podejdziecie),  to są, mówiąc  slangowym językiem, równi goście i to pewnie jest jeden z sekretów naszej drużyny. Miałam przyjemność zamienić kilka słów/zdań  z Andrzejem Wroną i przyznam szczerze,  że byłam niesamowicie pozytywnie zaskoczona jego osobą, także Karol Kłos jest bardzo sympatyczny i o ile ma możliwości, zawsze odpisze wam na wiadomość na Facebooku , czy pogada po meczu.  Oczywiście po kilkunastu tygodniach spędzonych razem mają prawo mieć siebie dość, ale na boisku nie da się tego poznać. Idealnie  zgrani, umiejący sami siebie nakręcać i motywować. Każdy w drużynie dostaje swoją szansę, od najmłodszego do najstarszego, każdy jest potrzebny.  Sukcesem jest nie tylko zebrać  grupę 14-stu zawodników, którzy grają najlepiej w kraju, ale zrobić z nich jedność, kompletną całość i to trenerowi Antidze wyszło idealnie. 
Tegoroczna kadra narodowa jest kompletnie zmodyfikowana. Odpadły dotychczasowe gwiazdy, które uznawane były za podpory reprezentacji. Mowa oczywiście o Bartoszu Kurku, który po prostu wyleciał ze składu. Do grupy wybrańców nie dostał się także Zbigniew „naczelny młot polskiej reprezentacji” Bartman, znany z ciętego i niewyparzonego języka. Do kadry wrócił nasz diament, czyli Mariusz Wlazły – zawodnik, który według statystyk FIVB jest najlepiej atakującym i najlepiej punktującym zawodnikiem, a także jednym z najlepiej zagrywających z wynikiem 0,36 asa na set. Stephane Antiga i Philippe Blain dali szansę młodym zawodnikom, którzy wcześniej nie byli widywani na zgrupowaniach. Mateusz Mika dostał swoją szansę i wykorzystał ją w stu procentach, Karol Kłos również sprawdził się fantastycznie i został nawet bohaterem ostatniej akcji w meczu Polska vs. Brazylia, który odbywał się w łódzkiej Atlas Arenie w miniony wtorek. Na boisku często pojawia się także Rafał Buszek, a głównym rozgrywającym jest Fabian Drzyzga.  Młodzi mają „Power”, ale to gwiazdy kadry dają nam najwięcej. Zwycięstwa możemy zawdzięczać naszemu kapitanowi Michałowi Winiarskiemu, którego swego czasu komentatorzy nazywali profesorem, ze względu na świetną technikę gry i doświadczenie jakim dysponuje.  W trudnych sytuacjach miejsce Drzyzgi na boisku zajmuje Paweł Zagumny, który jest mistrzem rozegrania, kiwek i nieprzewidywalnych akcji, których przeciwnik nie ma szans wybronić. Kolejną podporą naszej reprezentacji jest na pewno Michał Kubiak. Każdy wnosi coś od siebie, nawet ci, którzy większość czasu spędzają z boku boiska, czyli dwójka zawodników jakimi są Andrzej Wrona i Krzysztof Ignaczak. Igła prawdopodobnie odbył swoje ostatnie zgrupowanie z kadrą narodową i wkrótce zobaczymy go jedynie na boiskach PlusLigi jako naczelnego Libero Asseco Resovii Rzeszów. Wrona ma przed sobą jeszcze całą karierę, więc pewnie niedługo będzie często widywany w wyjściowej szóstce. Na chwilę obecną mamy wielką konkurencję wśród środkowych, więc pewnie i na Andrzeja przyjdzie odpowiedni czas.

To jaka jest drużyna, to jedno, siódmym zawodnikiem na boiskach podczas  zmagań naszej drużyny, są kibice. Tysiące ludzi, którzy wspierają swych rodaków w walce o najważniejsze trofeum ich życia. Atlas Arena w której mam przyjemność pracować, mieści  12 100 osób (więcej, ale tyle odnotowują czytniki na wejściu) i wierzcie mi, że gdy cała ta liczba zacznie śpiewać, krzyczeć i bawić się, to ciarki człowiekowi przechodzą po plecach.  Jesteśmy na świecie znani ze swojej miłości do tego sportu  i naszych kibicowskich, kulturalnych zachowań (ok, może w meczu z Rosją trochę poniosło i kibiców i zawodników, ale mimo wszystko nie wpłynęło to na negatywny odbiór naszych kibiców w Rosji).   Jak żaden inny naród wspieramy swoich zawodników, oni sami często podkreślają, jak ważnym elementem w ich grze jest widownia, które często doprowadza swoim buczeniem (ale kulturalnym) przeciwników do stanu, w którym psują zagrywki, co daje nam punkty. Także w krytycznych momentach dajemy im siłę i wiarę, że będzie dobrze.  Nie wspomnę o kibicach sezonowych, z grzeczności raz, dwa dlatego, że okoliczności są wyjątkowe, Mistrzostw Świata nie są co rok, więc im nas więcej, tym lepiej!

Wyszło dłużej niż zamierzałam. Podsumowując – mamy niesamowity zespół, ze świetnymi predyspozycjami, wolą walki i chęcią osiągnięcia najwyższych celów, a także umiejętnościami,  by to osiągnąć. Tak jak my, oni mają swoje marzenia i jedno z nich, dzięki tygodniom ciężkiej pracy, właśnie się spełnia. Dlatego dzisiaj zasiądźmy wszyscy wieczorem przed odkodowaną transmisją meczu i złączmy się w najsilniejszą drużynę świata, dajmy się usłyszeć nawet po drugiej stronie globu! Dajmy czadu po prostu i sprawmy radość chłopakom i sobie. Dajmy z siebie wszystko, „zedrzyjmy głos kolejny raz”… Bo jak nie my to kto? Bo jak nie my, lepiej tego nie zrobi nikt!


Tak więc w górę serca, bo Polska wygra mecz.  

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Joanna Jacaszek. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Get In Touch

mail: inmynikonlens@gmail.com

snapchat: inmynikonlens

instagram.com/in_my_nikon_lens

twitter.com/in_my_lens

inmynikonlens.tumblr.com

instagram.com/joanna.jacaszek