Beauty Break Sunday #1

Ponieważ prowadzę dwa instagramy, na obu wrzucam zdjęcia, także i selfie, to postanowiłam, że raz od wielkiego dzwonu będę wrzucać jakieś tematy #beauty. Jak każda kobietka jestem kosmetyczną fanką, lubię malować się, testować, okrywać nowe zastosowanie już posiadanych kosmetyków, wystawiać je na różne czynniki, tak by sprawdzić, czy te 24h na opakowaniu to kpina z klienta, czy może prawda. Mam nadzieję, że na taki temat się nie obrazicie, bo przecież makijaż do zdjęc to jakby Photoshop, ale w realnym świecie.




 Czy macie takie dni, że nigdzie nie wychodzicie, ale dla dobrego samopoczucia lubicie "ładnie wyglądać"? To są idealne momenty, aby poeksperymentować z makijażem, czy nowymi fryzurami. W takich chwilach możemy pobawić się  także w szukanie nowych zastosowań dla różnych produktów - tak własnie miałam z loom  bands. Od zeszłego lata te małe gumeczki, z których można upleść ciekawe wzory królują na rynku światowym, tak jak niegdyś królowały filofany, ale pewnie już nikt o nich nie pamięta, bo było to około dziesięć czy dwanaście lat temu, a jak na takie pierdółki jest to sporo już czasu. Będą we wrześniu w Belgii, weszłam do sklepu i wraz z przyjaciółką stwierdziłyśmy, że kupimy sobie po paczuszce i zobaczymy na czym polega ich fenomen. Po za tym, że brakło nam cierpliwości, stwierdziłyśmy, że chyba już jesteśmy na takie rzeczy zbyt duże. Gumeczek w różnych kolorach zostało nam bardzo dużo i przez długi czas leżały bezczynnie w szufladzie... jednak pewnego dnia, kiedy moje lenistwo sięgnęło zenitu i chcąc moje świeżo zrobione warkocze uchronić przed destrukcją...a pod ręką miałam jedynie loomi bands stwierdziłam, że mogą się na coś przydać. Od tego czasu zamiast kupować gumeczki do warkoczyków, które dość ciężko znaleźć, używam właśnie loom  bands. Nie dość, że są tanie, to i dostępne w każdym możliwym kolorze. Szczególnie dobre do małych warkoczyków, mogą być nawet jednorazowego użytku, bo po prostu nie jest ich nawet szkoda. Przyznam, ze bardzo przyzwyczaiłam się do ich używania, można zrobić dzięki temu wiele ciekawych fryzur!

Czasami z lenistwa rodzą się naprawdę ciekawe pomysły!

Żeby warkoczyki wszelkiego rodzaju ciekawie prezentowały się na głowie możesz najpierw użyć suchego szamponu, by nadać im teksturę. Idąc za ciosem opowiem wam o moim nowym, ulubionym kosmetyku do włosów - jest nim such szampon Batiste. Oczywiście wpierw powiem, że nie używam go do "mycia" włosów, bo wierzę tylko wodzie i zwykłemu szamponowi. Świetnym zastosowaniem tego pudru w sprayu jest nadanie im objętości i dobrej tekstury do układania włosów, przy okazji na dłużej pozostają świeże i na drugi dzień nie są oklapnięte.Nie jest zwolenniczką ulizanych fryzur, wolę mieć dużo na głowie, trochę po amerykańsku, ale po prostu ten styl mi odpowiada. The bigger hair, the closer to God, jak to mawiają amerykanki, ale we wszystkim musimy znać umiar :) Także polecam Batiste, po za dobrą formułą ma także bardzo przyjemny zapach, (lubię zwracać uwagę na takie detale). Niestety jak dla mnie minusem jest cena, bo 17 zł za jedną puszeczkę to dość dużo.

Dżo :)
______________________________________________________________________________

mail: inmynikonlens@gmail.com
snapchat: inmynikonlens
instagram.com/in_my_nikon_lens 
twitter.com/in_my_lens
inmynikonlens.tumblr.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Joanna Jacaszek. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Get In Touch

mail: inmynikonlens@gmail.com

snapchat: inmynikonlens

instagram.com/in_my_nikon_lens

twitter.com/in_my_lens

inmynikonlens.tumblr.com

instagram.com/joanna.jacaszek